Dlaczego celebryci (ludzie znani z tego, że są znani z telewizji) poświęcają tyle czasu i uwagi wyglądowi fryzury, pielęgnacji zębów i odświeżaniu makijażu? Z próżności? Czy sztuczny i powierzchowny wizerunek może mieć jakąkolwiek ekonomiczną wartość?
Wygląda na to, że tak. Mówiąc dokładniej, pozytywny wizerunek można wycenić na ćwierć miliarda dolarów!
W 2007 roku na tyle wyceniono byłą gwiazdę brytyjskiego futbolu Davida Beckhama, który podpisał pięcioletni kontrakt na grę w drużynie LA Galaxy w Los Angeles. Bądźmy uczciwi – Beckham był kiedyś wspaniałym piłkarzem.
Debiutował w wieku 17 lat w roku 1992 w klubie Manchester United. Z Czerwonymi Diabłami zdobył sześć razy tytuł Mistrza Anglii, dwa razy wygrał Puchar Anglii i jeden raz Ligę Mistrzów (1999). Dwa razy zajął 2. miejsce w plebiscycie na Piłkarza Roku FIFA. Sześć lat był kapitanem angielskiej reprezentacji.
W 2007 roku w wieku 31 jego gwiazda zaczęła szybko gasnąć. Przed przejściem do amerykańskiej drużyny wybiegał na murawę jako piłkarz Realu Madryt tylko pięć razy w 25 meczach.
Jak to się stało, że angielskiego piłkarza grającego na pozycji prawego pomocnika wyceniono trzy lata temu na ćwierć miliarda dolarów? Przecież nie taka jest realna wartość przeciętnego piłkarza.
Przede wszystkim o cenie decydował wizerunek w mediach. Beckham był wybitnym sportowcem z wymiernymi osiągnięciami, ale udało mu się umiejętnie zwiększyć swoją wartość podczas kiedy inni zawodnicy na sportowej emeryturze muszą zazwyczaj zadowolić się występem w telewizyjnej reklamie.
Beckham w chwili podpisania astronomicznego kontraktu był przeciętnym piłkarzem, ale nieprzeciętnym promotorem swojego medialnego wizerunku. Niewtajemniczonym wyjaśnię, że jego skuteczność można porównać z tym, co robią zespół U2, Madonna, Paris Hilton, Brad Pitt i Angelina Jolie.
Jak Beckham przyciągał uwagę mediów?
1. Stała zmiana. Częsta zmiana fryzury, stylu ubioru, odcienia opalenizny i każdego możliwego do zauważenia (i skomentowania) przez dziennikarzy aspektu wyglądu.
2. Synergia sławy. Poślubił byłą wokalistkę zespołu Spice Girls i często widać go w towarzystwie innych gwiazd redakcyjnych rubryk plotkarskich.
3. Życie towarzyskie. Beckham nie wygląda na człowieka, który lubi siedzieć w domu w dresie i oglądać w telewizji romantyczne seriale. Wieczorami jego miejsce jest wśród przyjaciół, w klubach i restauracjach.
4. Okazjonalny skandal. Tabloidy otrzymują starannie spreparowane plotki o rzekomych romansach z opiekunkami do dzieci i rodzinnych sprzeczkach, ale nie ma w nich niczego co mogłoby zepsuć starannie wypracowany wizerunek.
Jak Beckham wypada w mediach? Nie mówi niczego co warto zapamiętać. Jest za to mistrzem prezentacji niewerbalnej. Traktuje świat jak publiczną scenę i siebie samego jak aktora z wyczuciem odgrywającego pierwszoplanową rolę. Jego troska o medialny wizerunek (ubiór, fryzura, tatuaże i styl bycia) jest naprawdę najwyższej jakości.
Konkluzja
Nie każdemu pisane jest rozpocząć w wieku 17 lat światową karierę gwiazdy futbolu, ale większość z nas w naszym małym świecie może coś zrobić, żeby skierować uwagę na swoją skromną osobę, nawet jeżeli tym "światem" jest grupa 15 kolegów z pracy. Tylko wybranym uda się podpisać kontrakt na ćwierć miliarda dolarów, ale każdy może wypracować wizerunek i reputację cenioną przez otoczenie, nawet jeśli będzie to ocena całkowicie nieświadoma.
Strona główna » wizerunek » Medialny wizerunek celebryty
7 grudnia 2010
Medialny wizerunek celebryty
Autor:
Bogusław Feliszek
o
08:17
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Ekspert zarządzania komunikacją kryzysową, konsultant public relations, trener medialny. Autor ponad 1,700 artykułów o PR, zarządzaniu ryzykiem i kryzysem, strategicznej komunikacji kryzysowej, komunikacji online, relacjach z mediami, wystąpieniach publicznych i pisaniu informacji prasowych. W poprzednim życiu poławiacz pereł. Nie lubi miejsca w samolocie daleko od wyjścia. Ulubiona książka: właśnie ją czyta :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz