Przypadek 1.
Na szkoleniu medialnym klient otrzymał do rozwiązania pewien problem. Gotowe rozwiązanie miał przedstawić agresywnemu i nieprzyjemnemu dziennikarzowi. Z ogromną pewnością siebie w mgnieniu oka rozprawił się ze skomplikowanym zadaniem. Mówił ciekawie, jasno, przekonująco, obrazowo i z pasją.
To było jego pierwsze szkolenie w życiu. Nigdy wcześniej nie miał kontaktu z mediami. Nigdy nie udzielał wywiadu. Z medialnego punktu widzenia był "niezatapialny".
Przypadek 2.
Trzech ochotników otrzymało do rozwiązania trudne zadanie. Dwóch męczyło się ponad dwie godziny. Jedna osoba – młoda dziewczyna – po kwadransie powiedziała, że jest gotowa. Znakomicie rozwiązała zadanie.
Nie zrobiłbym tego lepiej od niej. Powiem więcej. Myślę, że nikt nie zrobiłby tego równie szybko i dobrze.
Czy wcześniej rozwiązała jakiś kryzys? Nie! Czy występowała przed kamerą? Nie! Czy była na szkoleniu kryzysowym? Nie! Co ciekawe – nie miała wyższego wykształcenia i trochę się jąkała. Kiedy zapytałem jak doszła do tak olśniewającego rezultatu usłyszałem: "To było uczciwe rozwiązanie!" No właśnie. To było uczciwe rozwiązanie!
Uczciwie i z uczuciem
Kiedy przypominam sobie te dwa odległe w czasie przypadki, trudno oprzeć się wrażeniu, że w sytuacji głębokiego kryzysu bardziej przydatne od umysłów mogą okazać się nasze... serca.
Szkoliłem dziesiątki osób, ale trafiłem tylko na dwa takie diamenty zarządzania kryzysem. Dlaczego? Czego brakuje reszcie? Dlaczego tak często czujemy się zagubieni w zarządzaniu kryzysem? Czy umyka nam coś cennego i ważnego?
Szukając odpowiedzi przypomniałem sobie rozmowę z innym konsultantem PR. Rozmawialiśmy o tym dlaczego niektóre firmy z łatwością wychodzą obronną ręką z potencjalnie niebezpiecznych sytuacji, a inne stale się potykają i nabijają sobie guzy. Zgodziliśmy się, że sukces należy do tych, których liderzy i szefowie na pierwszym miejscu stawiają klientów i pracowników oraz tworzą środowisko, w którym ludzie czują się pewni siebie i tego co robią.
I odwrotnie – firmy, w których rządzą autokratyczni szefowie, które opierają się na sztywnych zasadach, w których pracownicy są tylko elementami ogromnej machiny, zwykle pierwsze same robią sobie krzywdę w mediach. Innymi słowy, firmy, które kierują się zasadą "tak będzie uczciwie i takie są oczekiwania otoczenia" same grawitują ku rozwiązaniom "uczciwym i oczekiwanym". Natomiast aroganckie firmy wybierają konfrontacyjne, bierne lub wyłącznie prawnie wymagane zachowania.
Dwa kryzysowe wyzwania
Działalność gospodarcza, zarządzanie kryzysem i życie rzadko chodzą utartymi szlakami. Każda sytuacja jest wyjątkowa i wymaga nietypowych rozwiązań. Jednak czasem wystarczy tylko zastanowić się co jest uczciwe i oczekiwane.
Jakie to stawia wyzwania przed firmami przygotowującymi się do zarządzania kryzysem? Co najmniej dwa:
1. Pielęgnowanie atmosfery robienia "właściwych rzeczy", co z kolei prowadzi do konstruktywnych rozwiązań.
2. Szukanie i przyciąganie/angażowanie ludzi z silnym moralnym kompasem. W trudnych chwilach tacy ludzie wiedzą co robić – wyprowadzą firmę z mgły niepewności i wskażą właściwy kierunek na przyszłość. To bezcenna umiejętność.
Konkluzja
Słowa i czyny w kryzysie wywodzą się z podstawowych życiowych prawd, w które wierzymy i według których postępujemy. Zawsze są setki pytań i tysiące wątpliwości. Kiedy jednak zgadzamy się co do kilku podstawowych prawd, dużo łatwiej o konkretne rozwiązania.
Być może jest obok Ciebie jakaś młoda osoba, która z zadziwiającą łatwością odkrywa uczciwe i oczekiwane rozwiązania kryzysowych problemów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz