Na szkoleniu medialnym usłyszałem pytanie: "Co jest najtrudniejsze w doradzaniu w zarządzaniu kryzysem i komunikacją kryzysową?"
Bez wątpienia najtrudniejsze jest skłonienie prezesów i innych członków ścisłego kierownictwa do krytycznego spojrzenia na przygotowanie do zarządzania kryzysem w ich firmie i wspólne zastanowienie się co i jak poprawić.
Pierwsze 72 godziny kryzysu budują główną narrację – od nich zależy ile firma straci i jak długo media będą mówić o kryzysowym zdarzeniu.
Kiedy wydarzy się coś złego (nie zawsze z winy firmy) nie ma czasu na tworzenie planu kryzysowego i zastanawianie się co powiedzieć mediom i opinii publicznej. To wszystko musi być przygotowane i przećwiczone wcześniej.
Wiele osób po zdobyciu najwyższego stanowiska w firmie odrzuca myśl, że ktoś może im w czymś doradzać. Spotkałem się również z sugestią, że słowo "szkolenie" (na przykład szkolenie medialne) dotyczy wyłącznie kadry średniego szczebla.
Główni szefowie uważają, że osiągnęli swoją pozycję dzięki wyjątkowym cechom charakteru i niezwykłym umiejętnościom – a to wystarczy do przeprowadzenia firmy przez każdy kryzys. Dużą rolę odgrywa także rozbudowane ego każdego prezesa.
I nagle w środku narastającego kryzysu sytuacja wymyka się spod kontroli. Szefowie, którzy nie wiedzą co zrobić i powiedzieć, uświadamiają sobie, że lepiej byłoby gdyby zawczasu opanowali umiejętności niezbędne do skutecznej komunikacji w sytuacji kryzysowej.
Wiele razy namawiałem bez skutku znane firmy do aktywnego przygotowania się do kryzysu i przeszkolenia zespołu zarządzania kryzysem i komunikacją kryzysową. Ale wystarczył jeden źle zarządzany medialnie kryzys w zakładzie lub wizyta reportera telewizyjnych "Wiadomości" lub "Faktów" i nagle zaczynał dzwonić nasz telefon: 77 543 24 25.
Konkluzja
W każdym kryzysie firma poniesie jakieś straty – wizerunkowe, reputacyjne i finansowe. Właściwe przygotowanie zmniejsza straty, skraca czas kryzysu i pomaga firmie wrócić do normalnej działalności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz