18 maja 2012

Nie rób tego – to zbyt ryzykowne

W PR poświęcamy dużo czasu i pieniędzy na analizę ryzyka. Ale czy robimy to właściwie?

Naczelna Rada Adwokacka prognozuje, że w 2013 roku będzie w Polsce około 14500 adwokatów. Wielu z nich doradza firmom jak unikać ryzykownych decyzji.

To oni m. in. mówią: "Nie pozwalaj pracownikom korzystać z mediów społecznościowych, bo wcześniej czy później powiedzą coś co wpędzi firmę w kłopoty."

Z prawnego punktu widzenia takie ostrzeżenia mają sens – unika się kryzysów medialnych i rozpraw w sądzie. Ale patrząc na ryzyko z szerszej perspektywy, czy taka zapobiegliwość przynosi korzyści?

Na wszelki wypadek

Ostrożność jest priorytetem w pewnych profesjach, na przykład w usługach finansowych i ochronie zdrowia. Ale kampania PR lub prowadzenie bloga to nie chirurgia mózgu czy lądowanie z setką pasażerów na pokładzie.

Czasem rzucenie wyzwania ryzyku przynosi spektakularne sukcesy. Wiedzą o tym młodzi sportowcy, nieznani politycy i właściciele start-upów.

Mój trener narciarski powtarzał na treningu, że nigdy nie zjadę szybciej, jeśli nie będę pochylał się bardziej do przodu i na zakrętach nie będę mocniej naciskał na zewnętrzną nartę – wszystko to zwiększało ryzyko upadku. "Jak się raz dziennie nie wywrócisz, to się nie nauczysz" – dodawał z uśmiechem.

Nie takie ryzyko straszne

Ostrożność z jednej strony chroni przed błędem, ale jednocześnie ogranicza. Nie patrzymy na ryzyko ze wszystkich stron.

Kiedy postrzegamy ryzyko jako niskie, pozytywnie oceniamy sytuację. Lecimy samolotem na ważne spotkanie z klientem (mimo możliwości katastrofy), bo szykuje się intratny kontrakt.

Jeśli jednak sytuacja jest niepewna lub nietypowa (podpisanie umowy z klientem, o którym nikt nic nie wie albo rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej), mamy kłopot z właściwą oceną ryzyka.

Badania psychologa Daniela Gilberta z Uniwersytetu Harvarda pokazują, że radzimy sobie z ewentualną porażką lepiej niż to sobie możemy wyobrazić. Innymi słowy, przeceniamy intensywność i długość negatywnych uczuć związanych z przewidywanym niepowodzeniem.

Może lepiej zaryzykuj...

Moim zdaniem, dużym problemem w PR jest brak umiejętności oceny ryzyka związanego z odrzuceniem możliwości zmiany – szczególnie kiedy rzeczy mają się dobrze.

Jakie ryzyko wiąże się z tym, że nie pozwolisz pracownikom korzystać z Facebooka w godzinach pracy?

Jakie ryzyko wiąże się z tym, że nie zaczniesz pisać bloga?

Jakie ryzyko wiąże się z tym, że nie założysz firmowego profilu na Google+ i Twitterze?

Konkluzja

Najwięcej uczymy się w życiu i pracy nie z książek i blogów, ale dzięki działaniu, zdobywaniu doświadczenia i podejmowaniu ryzyka. W dłuższej perspektywie bardziej żałujemy tego, czego nie zrobiliśmy od popełnionych błędów.

Przeczytaj jeszcze raz tytuł tego artykułu: Nie rób tego – to zbyt ryzykowne.

Może powinien brzmieć: Zaryzykuj, bo za dużo możesz stracić.

Brak komentarzy:

Napisz do mnie

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *