13 maja 2011

Public relations od kuchni

W drodze na przyjęcie zastanawiasz się jak wiele atrakcyjnych i wspaniałych kobiet mieszka w mijanych domach. Wspinasz się na dach najwyższego budynku w centrum osiedla i krzyczysz ile sił w płucach: "Jestem najlepszym kucharzem!!!". To jest s*p*a*m.

Na przyjęciu spotykasz oszałamiającą dziewczynę. Podchodzisz i mówisz: "Jestem świetnym kucharzem." To jest marketing bezpośredni.

Jesteś na przyjęciu z grupą przyjaciół. Nagle widzisz wspaniałą dziewczynę. Jeden ze znajomych podchodzi do niej i wskazując na Ciebie mówi: "On jest rewelacyjnym kucharzem." To jest reklama.

Nie możesz oderwać oczu od przepięknej dziewczyny. Na przyjęciu podsłuchałeś, że obiekt Twego zauroczenia niezbyt dobrze radzi sobie w kuchni. Podchodzisz do niej z talerzem kanapek i przez dwie godziny tłumaczysz jakim wytrawnym jesteś kucharzem. Na koniec mówisz, że chętnie kiedyś coś jej ugotujesz. To jest wsparcie techniczne.

Na przyjęciu spotykasz dziewczynę, której widok zapiera Ci dech w piersiach. Podchodzisz do niej i prosisz o numer telefonu. Następnego dnia dzwonisz i mówisz: "Jestem znakomitym kucharzem." To jest telemarketing.

Przychodzisz na przyjęcie i spostrzegasz dziewczynę piękną jak sen. Wstajesz powoli z krzesła, delikatnie poprawiasz krawat, podchodzisz i z gracją nalewasz jej drinka. Otwierasz przed nią drzwi, podnosisz jej chusteczkę, oferujesz podwiezienie do domu i mówisz: "Przy okazji, jestem też wspaniałym kucharzem." To jest public relations.

Na przyjęciu podchodzi do Ciebie nieznajoma dziewczyna jak z żurnala i mówi: "Słyszałam, że jesteś cudownym kucharzem." To jest rozpoznawalność marki.

Z jaką potrawą kojarzy Ci się public relations? Napisz o tym w komentarzu.

Brak komentarzy:

Napisz do mnie

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *