Nie uwierzę jeśli powiesz, że nigdy Ci się to nie przydarzyło. Wyjaśniłeś dziennikarzowi jakiś problem mając absolutną pewność, że Twoje słowa zostały właściwie zrozumiane, ale szybko się przekonałeś, że jest dokładnie inaczej.
Jak się o tym dowiedziałeś? Może wtedy kiedy poprosiłeś o powtórzenie swoich słów? Może usłyszałeś to od innej osoby, której przekazano Twoje słowa? Moje słowa? Przecież ja tego nie powiedziałem. NIE powiedziałem.
Każdy z nas choć raz doświadczył takiego komunikacyjnego zawodu. Co wtedy? Najprawdopodobniej stwierdziłeś, że Twój słuchacz źle Cię zrozumiał, bo tak naprawdę powiedziałeś, że...
To jego wina
Jeśli to prawda, że każdy chce "dobrze wyglądać i mieć rację" (w co ja też wierzę), to taki "zgrzyt komunikacyjny" może być źródłem pewnego problemu.
Ponieważ chcesz "mieć rację", pierwsza rzecz jaka przychodzi do głowy to korekta pomyłki słuchacza. Rozmówca poczuje się gorzej, bo pokażesz mu, że "nie ma racji", ale na pewno nie pomyśli, "Jaka ciekawa rozmowa. Kiedy czegoś nie zrozumiem, on pierwszy mi to wytłumaczy. Jaki miły rozmówca..."
Nie. Twój słuchacz jest absolutnie przekonany, że usłyszał dokładnie to, co mu powiedziałeś. Słowo w słowo. I dlatego uważa, że to TY coś przekręciłeś.
Każdy chce być dobrze zrozumiany. Dlaczego w przypadku nieporozumienia szukamy przyczyny u drugiej osoby? Bo chcemy "dobrze wyglądać i mieć rację". A to nie służy budowaniu pozytywnych relacji. "Dlaczego nie słucha uważnie? Ja go nie zrozumiałem?" Już czujesz opór i kłopot.
To moja wina
Mam lepszy pomysł. Zamiast wprawiać słuchacza w zakłopotanie, spróbuj wziąć na siebie pełną odpowiedzialność za rozmowę.
Bardziej skuteczną metodą korekty nieporozumienia jest wypowiedzenie słów:
"Przepraszam... Nie wyraziłem się jasno. Chciałem powiedzieć, że..."
Magia! Nie dostrzeżesz u rozmówcy żadnych grymasów, żadnych sprzeciwów, żadnych protestów. Będzie słuchał uważnie każdego słowa, bo wie, że teraz możecie się lepiej porozumieć. Dlaczego? Bo jako nadawca komunikatu wziąłeś na siebie odpowiedzialność za jakość komunikacji i jej pozytywny efekt.
Tak. Trochę to kosztuje, gdyż musisz pogodzić się z myślą, że nie zawsze wyrażasz się jasno (masz jeszcze wątpliwości?) i zrezygnować z wygodnego przerzucania winy na innych. Ale warto spróbować. Największa korzyść: poczujesz, że lepiej kontrolujesz sytuację.
Dlatego zapamiętaj słowa: "Przepraszam... Nie wyraziłem się jasno. Chciałem powiedzieć, że...". Będziesz zachwycony efektami i zdumiony z jaką łatwością Ci to przychodzi.
Strona główna » korekta » Nie wyraziłem się jasno...
11 marca 2011
Nie wyraziłem się jasno...
Autor:
Bogusław Feliszek
o
07:47
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
dziennikarz,
komunikacja,
korekta
Ekspert zarządzania komunikacją kryzysową, konsultant public relations, trener medialny. Autor ponad 1,700 artykułów o PR, zarządzaniu ryzykiem i kryzysem, strategicznej komunikacji kryzysowej, komunikacji online, relacjach z mediami, wystąpieniach publicznych i pisaniu informacji prasowych. W poprzednim życiu poławiacz pereł. Nie lubi miejsca w samolocie daleko od wyjścia. Ulubiona książka: właśnie ją czyta :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz