21 grudnia 2012

Sukces marketingu strachu, horroru i Armagedonu

21 grudnia 2012 miał być koniec świata? Kolejny? Coś przeoczyłem?

Każdego dnia serwuje się nam w mediach nowe dawki strachu, grozy i opowieści o nieuchronnym Armagedonie.

Nie ma co ukrywać – codziennie borykamy się z różnymi problemami w wymiarze osobistym, społecznym i – powiedzmy – międzygwiezdnym.

Wojny, głód, choroby... Mogę podać długą listę współczesnych problemów, które zepsują humor największemu optymiście. Media kochają złe wiadomości, bo ból, horror, szok, dramat i tragedia dobrze się sprzedają.

Ale czy rzeczywistość kreowana przez media jest tym prawdziwym światem, w którym żyjemy? Naprawdę wszyscy skończymy jako ludzkość w piekle?

Jest lepiej niż mówią media

Popatrzmy na to inaczej. Od 1900 roku długość życia ludzi na naszej planecie podwoiła się. Średni dochód na głowę mieszkańca Ziemi wzrósł trzykrotnie.

Postęp techniczny w medycynie poprawił skuteczność diagnozy i leczenia chorych. Odkryto antybiotyki. Pojawiły się nowe lekarstwa i terapie. Komputeryzacja badań medycznych zwiększyła skuteczność zapobiegania chorobom. Rozwinęła się transplantologia i chirurgia endoskopowa.

Wprowadzenie masowych szczepień zlikwidowało ospę i zmniejszyło liczbę zachorowań na paraliż dziecięcy, odrę, różyczkę, tężec i dyfteryt.

Poprawa warunków pracy zredukowała o niemal 40% liczbę śmiertelnych wypadków w fabrykach na całym świecie. Można mnożyć statystki pokazujące pozytywne trendy w technologii, transporcie, rolnictwie i komunikacji.

Za mało zrobiono w obronie wolności i swobód obywatelskich, ale nie można nie dostrzegać poprawy sytuacji kobiet, dzieci i mniejszości.

Inna perspektywa

Mamy za co być sobie wdzięczni. Kłopot polega na tym, że w mediach i kampaniach PR koncentrujemy się na tym, czego brakuje i co uprzykrza nam życie.

Wystarczy przyjrzeć się kampaniom politycznym, żeby zrozumieć gdzie tkwi błąd. Dominują w nich przekazy negatywne, destrukcyjne i dzielące społeczeństwo.

Smutna prawda jest taka, że tematy żerujące na obawach, chciwości i niedostatku nie tylko zwiększają oglądalność, słuchalność i czytelnictwo gazet, ale zwiększają zyski reklamodawców. Reklama strachu – mimo krytyki – trzyma się mocno.

Jeśli tyle się mówi o zagrożeniach, nic dziwnego, że traktujemy je poważnie. Patrzymy na nasze życie przez pryzmat tego, co się może nie udać. Zadaniem PR powinno być poszerzenie tej perspektywy.

Są oczywiście problemy, których nie wolno lekceważyć i mamy mnóstwo pracy do wykonania – ale to jeden aspekt życia. Jeśli będziemy myśleć tylko o tym, co się nie udaje, do niczego dobrego nie dojdziemy.

Konkluzja

Na koniec jeszcze jedna pozytywna informacja. Od początku XX stulecia śmiertelność niemowląt zmniejszyła się o 90% a ubóstwo na świecie zmniejszyło się przez ostatnie pół wieku bardziej niż przez 500 lat.

Końca świata nie widać, bo mamy jeszcze dużo dobrego do zrobienia.

Jeśli myślisz inaczej, napisz o tym w komentarzu.

Brak komentarzy:

Napisz do mnie

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *