30 kwietnia 2012

Co wyróżnia genialnego praktyka PR?

Moja ostatnia wizyta w restauracji zakończyła się katastrofą. Jeszcze przed deserem wylądowałem w domu i resztę nocy spędziłem kursując między łóżkiem i toaletą. Jeszcze nigdy tak się nie zatrułem za własne pieniądze :-(

Na szczęście pomiędzy gastrycznymi konwulsjami i modlitwami o rychłą śmierć zaznałem też kilka chwil spokoju – właśnie wtedy doświadczyłem niezwykłego objawienia.

Od lat zastanawiałem się co odróżnia przeciętnego praktyka public relations od wybitnego eksperta PR. Gołym okiem widać, że niektórzy lepiej sobie radzą w PR od konkurencji.

Widać, że mają jakiś niezwykły talent przewidywania co się może udać i co jest skazane na porażkę. Nie ulegają uniwersyteckim autorytetom i potrafią sprzeciwić się największym branżowym autorytetom. Czerpią natchnienie z własnych doświadczeń – nie z ludowej wiedzy.

Wiele czasu poświęciłem analizie co czyni ich wyjątkowymi.

Moje teorie były zbyt intelektualne. Wydawało mi się, że mają jakiś tajemny klucz do ludzkiej psychiki i lepiej potrafią zrozumieć motywy ludzkiego zachowania. Myliłem się.

Kiedy ostatniej nocy czołgałem się z sypialni do łazienki, gdzieś na wysokości fikusa, pomiędzy skrzynką na buty i wieszakiem – doznałem olśnienia. Istnieje o wiele prostsze wyjaśnienie.

Atrybutem genialnego praktyka public relations jest spostrzegawczość. Najlepsi praktycy PR po prostu dostrzegają coś czego inni nie widzą – są kapitalnymi obserwatorami.

Widzą co konsumenci mają w lodówkach. Zauważają drobne kłamstewka w prywatnych konwersacjach. Dostrzegają sprzeczności pomiędzy tym, co klienci deklarują i jak postępują. Widzą co ludzie naprawdę robią.

Przeciętni praktycy public relations są dobrymi słuchaczami. Fenomenalni praktycy PR są wybitnymi obserwatorami.

Dobrych muzyków cechuje trudna do opisania intuicja. Dla zwykłego człowieka piosenka to tylko zestaw nut i rytmów. Ale dobry muzyk słyszy ukrytą strukturę utworu – rozumie konstrukcję i zapamiętuje za pierwszym razem.

Tak samo jest z wyjątkowymi praktykami public relations. Słuchają konsumentów opowiadających o swoich zakupach i intuicyjnie wychwytują ukrytą strukturę tłumaczącą te decyzje.

Jestem przekonany, że zawdzięczają to genialnej spostrzegawczości.

Teraz zrozumiałem źródło mojego olśnienia – zatrucie żołądkowe. Następnym razem kiedy zamówię krewetki, z miejsca skupię myśli na pytaniu: jak powstał Wszechświat i dokąd wszyscy zmierzamy – i spokojnie poczekam na Nagrodę Nobla.

Brak komentarzy:

Napisz do mnie

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *